Era Junckera

Minione (21-24.10.2019) plenarne posiedzenie Parlamentu Europejskiego było szczególne. Po raz ostatni wystąpił na jego forum odchodzący przewodniczący Komisji Europejskiej Jean Claude Juncker. W ciągu 60 miesięcznej kadencji stawał przed nami ponad sto razy w sprawach dla europejskiej wspólnoty ważnych i bardzo ważnych. To wymowny dowód, jakie znaczenie ma Parlament Europejski i jak wielką wagę przykładał do dialogu z europarlamentarzystami Przewodniczący Komisji Europejskiej.

To nie był łatwy czas ani dla niego, ani dla całej Unii. Jego kadencja upłynęła przede wszystkim w cieniu Brexitu. Decyzja Brytyjczyków o wyjściu z Unii Europejskiej była początkiem niezwykle skomplikowanych debat nad warunkami tego najważniejszego rozwodu współczesnego świata. Rozplątanie tysięcznych więzi – gospodarczych, finansowych, społecznych, które połączyły Zjednoczone Królestwo z państwami kontynentalnej Europy, stawiało przed negocjatorami niebotyczne trudności. Trzeba się było rozliczyć ze wzajemnych zobowiązań i ustalić nowe zasady współżycia. Gdy wydawało się, że wszystkie trudności zostały pokonane, Izba Gmin uznała, że przyjęty, uzgodniony i podpisany przez brytyjski rząd traktat o zasadach wyjścia Wlk. Brytanii z Unii Europejskiej niczego nie zmienia, bo nadal wiąże ich z Unią. Chodziło o tzw. backstop. W zamierzeniu negocjatorów mechanizm tymczasowo utrzymujący unię celną Irlandii Płn. z UE, zdaniem jego krytyków oznaczał, że w praktyce cała Wlk. Brytania pozostawałaby w Unii w sensie praw, ale bez obowiązków. Zwolennicy natychmiastowego Brexitu konsekwentnie parli do jej opuszczenia, choćby bez żadnej umowy. To jednak grozi ogromem konsekwencji dla wszystkich europejskich i brytyjskich instytucji i – co oczywiste – milionów obywateli żyjących po obu stronach kanału La Manche. Grozi też pojawieniem się twardej granicy między Irlandią a Irlandią Płn., a więc ponownym rozdzieleniem domostw, rodzin i społeczności, a w konsekwencji obudzeniem demonów wojny sprzed lat. Przez spór wokół backstopu upadł rząd Theresy May. Rząd Borisa Johnsona mimo gromkich zapowiedzi jego lidera, iż prędzej „zdechnie w przydrożnym rowie” niż zgodzi się na kolejne odsunięcie terminu wyjścia, osiągnął co prawda porozumienie z Unią, żeby granicę celną przenieść na morze, ale buńczuczny premier przegrał głosowanie nad trybem prac nad tym dokumentem. Izba Gmin uznała, że nie będzie cwałować przez paragrafy (105 stron) tylko dlatego, żeby premier Johnson mógł dotrzymać obietnicy wyjścia z Unii w z dawna ogłoszonym terminie – 31 października. Johnson przegrawszy głosowanie jak niepyszny musiał zwrócić się do Przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska o przełożenie Brexitu. Kolejne już, co – moim zdaniem – wcale nie oznacza, że ostatnie.

W tym prawno-politycznym galimatiasie ważne jest to, że odchodzący przewodniczący Komisji Europejskiej J.C. Juncker wespół z Przewodniczącym Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem zdołali utrzymać jedność pozostałych 27 krajów i wspólnie bronili praw i interesów Unii.

Brexit to doświadczenie dla zjednoczonej Europy zdecydowanie niemiłe, nastręczające problemów, ale jednocześnie wzmacniające teraz wspólnotę. Mimo całej swej różnorodności kraje UE w obronie wspólnych wartości i interesów wykazały się zdecydowaniem i jednością. W ciepłych słowach podziękował J.C Junckerowi za współpracę Donald Tusk, który też wystąpił na forum PE. Mówił o Junckerze, jako o swoim przyjacielu. Nie ukrywał, że czasem się różnili, spierali nawet, ale zawsze w jak najlepszym interesie Unii Europejskiej.

Tak się zresztą złożyło, że również kadencja Donalda Tuska, jako Przewodniczącego Rady Europejskiej dobiega końca. Jedność europejska w obliczu tak trudnej próby, jak Brexit, kiedy wszelkie wiążące decyzje podejmuje się jednomyślnie, to także jest jego zasługa. Jako europejski polityk, strażnik interesów europejskich i europejskiej jedności bez wątpienia zdał egzamin, przed którym postawiła go historia.

Co jeszcze zjednoczona Europa będzie pamiętać Junckerowi? Moim zdaniem na pewno Europejski Filar Spraw Socjalnych, co zapisała po stronie jego zasług przedstawicielka naszej parlamentarnej grupy Socjalistów i Demokratów. Europejski Filar Spraw Socjalnych przyjęty podczas Szczytu Społecznego na rzecz Sprawiedliwego Zatrudnienia i Wzrostu Gospodarczego w Göteborgu w 2017 r. stanowi spis 20 kluczowych zasad, którymi kierować się będzie Unia w swej polityce społecznej. Uporządkowano je według trzech następujących kategorii: równe szanse i dostęp do zatrudnienia, uczciwe warunki pracy, ochrona socjalna i integracja społeczna. Przystąpienie do Filaru Spraw Socjalnych będzie obligatoryjne dla krajów strefy euro, dla pozostałych państw członkowskich UE będzie dobrowolne. Praca za uczciwą płacę, bezpieczeństwo socjalne, europejska emerytura, likwidacja bezdomności, to europejska odpowiedź na pojawiające się ruchy populistyczne, żerujące na poczuciu krzywdy, nierówności i niesprawiedliwego dostępu do owoców europejskiej gospodarki.

Kolejny temat, którym zajmowali się europosłowie podczas minionego posiedzenia, to perspektywa finansowa Unii na lata 2021-2027, czyli projekt budżetu Unii przygotowany przez prezydencję fińską. Jednoznacznie i solidarnie oprotestowany. Zaproponowany budżet uznano za prowokacyjnie niski. Nie do przyjęcia. Prace nad budżetem będą więc trwały i nie wiadomo, kiedy się skończą. Jedno wiadomo na pewno – odchodząca Komisja Europejska nie zostawi następcom gotowego projektu. Podobnie było w poprzedniej kadencji, ale miało to być po raz ostatni. Niestety nie udało się i w gruncie rzeczy nie wiadomo, kiedy Unia będzie pracowała wedle nowego planu finansowego.

Dla porządku należy jeszcze wspomnieć, że tematem posiedzenia PE była także sprawa otwarcia rozmów akcesyjnych z Macedonią Północną i Albanią. Zostały jednak zablokowane, przez dwa kraje, co spotkało się z mieszanymi uczuciami. Argumentem przeciwko rozszerzeniu Unii było to, że poziom korupcji w tych krajach i transparentność stosunków finansowo-gospodarczych jest z punktu widzenia europejskich standardów nie do zaakceptowania. Tylko, że otwarcie rozmów nie oznacza przecież natychmiastowego przyjęcia do europejskiej wspólnoty. Negocjacje mogę trwać kilka lat, a w tym czasie unijne standardy mogłyby być powoli wprowadzane do praktyki społecznej i gospodarczej obu pretendentów i stopniowo wypierać zwyczaje naganne, nieeuropejskie. A tak, zwłaszcza Macedonia Północna może czuć się oszukana, gdyż spełniając wstępne warunki zmieniła nawet nazwę swojego państwa, żeby poprzez nią nie wzniecać konfliktów w gronie państw Unii. No, ale to już nie jest problem Jeana Clauda Junckera. Jego era dobiegła końca. Teraz nadchodzi czas Ursuli von der Leyen, a także następcy Donalda Tuska oraz nowego Parlamentu Europejskiego.