Byłem gościem Polskiego Radia24. W trakcie rozmowy wynikła kwestia Pakietu Mobilności, który całkiem niedawno został przyjęty przez PE i wkrótce wejdzie w życie.
W polskiej publicystyce ma on złą opinię, co pociąga za sobą spory, kto jest temu winien. Spory o Pakiet Mobilności ubarwiają spór „głównego nurtu” między PiS i PO o wszystko.
Jego echo pobrzmiewało także i teraz.
Prowadzący oznajmił, że Pakiet „uderzający w polskich transportowców”, wchodzi w życie pod koniec lipca. Odniosłem też wrażenie, że mam do czynienia z sugestią, iż Pakiet jest naszą „porażką” dlatego, że polscy eurodeputowani nie mówią w PE jednym, „polskim głosem”, co sprawia, że polskie interesy tracą na rzecz np. francuskich. Wyjaśniałem rzecz na antenie, ale wydaje mi się ona na tyle groźnym i nieprawdziwym stereotypem, że warto wyjaśnić to sobie jeszcze raz i w formie mniej ulotnej niż radiowa audycja.
Otóż Pakiet Mobilności nie wchodzi w życie „pod koniec lipca”! Tylko jeden, podkreślam – jeden z jego zapisów wejdzie w życie 20 dni po publikacji Pakietu. Z informacji na stronach PE wynika, że nastąpi to w ciągu kilku tygodni. Wdrażanie pozostałych zapisów rozłożone jest na najbliższe 5 lat. Będą wchodzić w życie kolejno w latach 2024, 2025, a nawet, jeśli chodzi o tachografy, dopiero w roku 2026.
Dobrze jednak wiem, że potocznej opinii tak naprawdę nie o tachografy chodzi, tylko o to, żeby kierowca nie musiał wracać do kraju, z którego ciężarówka pochodzi.
Wyjaśniam: w zakresie obsługi naszego eksportu-importu nic się nie zmienia, dalej jest to polska gestia transportowa. Eksportujemy towar wraz z usługą transportową i importujemy też z polską obsługą transportową. To oczywiście oznacza, że nasz bilans płatniczy poprawia się, a nie pogarsza.
Powroty do kraju, o których jest tak głośno, dotyczą usług kabotażowych, czyli przewozów towarów przez polską firmę na terenie innych państw. Tych usług dotyczy obowiązek powrotu do kraju po 8 tygodniach pracy. Początkowy zapis mówił o 4 tygodniach, ale udało się nam – mam tu na myśli wszystkich polskich posłów – zwiększyć ten limit. Byliśmy też, o czym mało kto wie, przez cały czas w kontakcie ze Zrzeszeniem Międzynarodowych Przewoźników Drogowych – mieliśmy dużą konferencję, na której występował zarówno poseł Kosma Złotowski z PiS, jak i pani poseł Elżbieta Łukaciejewska z PO. Zapewniam, że podczas tej konferencji, jak i potem, na forum PE, wszyscy mówiliśmy jednym głosem. Pozostawaliśmy również w stałym kontakcie z Europejską Federacją Pracowników Transportu.
I jeszcze jedna, bardzo ważna uwaga: przepisy regulujące czas pracy kierowców, są przepisami przez nich oczekiwanymi! To jest spełnienie postulatów związków zawodowych, w tym „Solidarności”, która zwracała się, do nas, żeby właśnie sprawy kierowców, warunków ich pracy i odpoczynku, jak najszybciej weszły w życie. Proszę więc nie powtarzać obiegowych opinii na ten temat.
Nieco inaczej sprawy mają się z pozostałymi przepisami. One zostały przegłosowane, będą obowiązywać, my zaś wyraźnie powiedzieliśmy, że będziemy pilnie obserwować, jak sprawdzają się w praktyce. Słyszę, że wtedy, to będzie już „musztarda po obiedzie”. Upieram się, że nasze stanowisko ma jednak sens. Legislacja, to nie jest zajęcie dla nerwusów. Zawsze jest to jakaś gra interesów i okoliczności, w jakich jest toczona. Okoliczności – powiedzmy sobie to jeszcze raz, bo już o tym w tym miejscu pisałem – nie są dla nas zbytnio sprzyjające. Nie tylko dlatego, że Polska jest ciągle krajem na dorobku i nie reprezentuje takiej siły ekonomicznej, jak wiele innych krajów Unii. Także dlatego, że na skutek licznych konfliktów, w które popadł rząd PiS z instytucjami UE, mamy słabą zdolność koalicyjną. Nie jesteśmy w stanie zgromadzić wokół siebie wystarczającej liczby partnerów do powstrzymania projektów, które uważamy za niekorzystne.
To, że mówimy, że będziemy obserwować, jak w praktyce działają przyjęte w lipcu przepisy, nie jest gadaniem sobie a muzom. Jesteśmy w trakcie epidemii. COVID-19 nie ustąpił, spodziewamy się drugiej, groźniejszej fali zakażeń. Jak zachowa się europejska gospodarka, która przecież została już pokiereszowana pierwszą falą? Czy w ogóle będzie co wozić? Czy Pakiet Mobilności będzie obowiązywał w każdej sytuacji, czy trzeba go będzie dostosowywać do okoliczności?
Na te pytania nie znamy dziś odpowiedzi i dlatego mówimy – będziemy obserwować, co się dzieje i jeśli będzie trzeba, odpowiednio reagować.