Pierwszy taki przypadek!

Komisja Europejska wystąpiła do Rady Unii Europejskiej o wstrzymanie wypłacenia Węgrom 65 proc. środków z Funduszu Spójności na lata 2021-2027, tj. 7,5 mld euro. Pamiętajmy, że Węgry nie mogą też korzystać z preferencyjnych pożyczek w ramach Funduszu Odbudowy na sumę niemal 5,8 mld euro, bo wcześniej KE nie zatwierdziła ich KPO (Krajowego Planu Odbudowy).

Przyczyna tych decyzji jest jedna: Węgry niewystarczająco zwalczają korupcję, od dawna oskarżane są o jej tolerowanie. Jest to kluczowy problem, iż uchodzą za „państwo niepraworządne”. Tamtejsze władze obiecały ostatnio zmiany w procedurach przetargowych oraz powołanie specjalnej instytucji antykorupcyjnej – rzekomo apolitycznej. Bruksela chce się przyjrzeć szczegółom tych obietnic, ale jednocześnie wysyła bardzo silny sygnał, że żarty się skończyły. Premier Morawiecki już zapowiedział, że Polska będzie bronić Węgier i nie zgodzi się na żadne ich karanie. Wniosek KE jednak przejdzie, jeśli w Radzie zyska kwalifikowaną większość, czyli jeśli uzyska poparcie 55 proc. krajów członkowskich, reprezentujących 65 proc. populacji UE. Termin realizacji – 19 listopada.

Przypadek Węgier powinien być poważnym ostrzeżeniem dla rządu. Nasze problemy z praworządnością są niemniej poważne, a nawet poważniejsze. Wynikają bowiem z samej istoty tzw. „reformy sądownictwa”, która likwiduje trójpodział władz w naszym kraju czyniąc wymiar sprawiedliwości narzędziem w rękach partii rządzącej. Mimo orzeczeń TSUE i bardzo kosztownych kar nałożonych na Polskę, rząd nie rezygnuje ze swej reformy, którą wprowadził w życie łamiąc po drodze zapisy konstytucji.

Po raz kolejny powtórzyć muszę, że jest to upór nierozsądny i kosztowny, a – jak pokazuje przykład Węgier – może być bardzo kosztowny. Zwracam uwagę na istotny precedens – Komisja chce wstrzymania wypłaty Węgrom części środków z wieloletnich ram finansowych. To bardzo ważne! Gdyby Komisja poszła tą samą drogą w przypadku Polski, to oznaczałoby, że nie tylko nie dostajemy pieniędzy z Funduszu Odbudowy, ale ograniczone byłyby również wypłaty z funduszy strukturalnych, z budżetu Unii na lata 2021-2027! Chodzi o pieniądze na dopłaty dla rolników, na rozbudowę i modernizację dróg, linii kolejowych, obiektów użyteczności publicznej, na nowe miejsca pracy, na modernizację gospodarki. Jeśli do tego miałoby dojść, a taka perspektywa wraz z wnioskiem o wstrzymanie wypłaty części funduszy strukturalnych dla Węgier pojawiła się także w naszym przypadku, to ponieślibyśmy potężne straty.

Już nie dostajemy pieniędzy z KPO, reklamowanego jeszcze tak niedawno jako „nowy plan Marshalla”, a wkrótce możemy mieć także ograniczony dostęp do funduszy strukturalnych, a więc do pieniędzy, które wedle zapewnień premiera „są pewne, należą się nam”. Przypomnę, że kwoty przeznaczone dla Polski z Funduszu Odbudowy po covidzie, to 58 mld. euro, z czego 60 proc. to bezzwrotne granty, zaś 40 proc, to niskooprocentowane pożyczki. Natomiast fundusze strukturalne to dla Polski 106 miliardów euro w formie grantów! To są sumy bezzwrotne!

Niestety ze strony PiS ciągle mamy do czynienia z coraz to nowymi demonstracjami, które zamiast łagodzić zaostrzają spór z Unią. Najnowszym tego przykładem jest decyzja prezydenta o mianowaniu sędziów do Izby Odpowiedzialności Zawodowej. Nie dość, że ona sama jest właściwie kalką nieuznawanej za sąd poprzedniej Izby Dyscyplinarnej SN, to do tej rzekomo nowej Izby na 11 sędziów sześciu mianowanych przez prezydenta pochodzi ze wskazania niekonstytucyjnej, nieuznawanej w Unii, z gruntu upolitycznionej przez PiS Krajowej Rady Sądownictwa. Taka decyzja prezydenta, to otworzenie drogi dla kolejnych sankcji wynikających z obowiązującego całą Unię prawa znanego jako „pieniądze za praworządność”. Zamrożenie wypłat z Krajowego Planu Odbudowy i ewentualne wstrzymanie finansowania z funduszy strukturalnych oznaczałoby dla Polski katastrofę gospodarczą oraz wizerunkową.