Szkolne zmartwienia

Martwi mnie sytuacja w naszych szkołach. Rząd właśnie oznajmił (Min. Sasin w TVN24), że nauczyciele na pewno nie dostaną podwyżek w oczekiwanej wysokości. Pan minister uważa, że żądania, które „formułuje pan Broniarz, są żądaniami całkowicie zaporowymi, które nie są nastawione na to, żeby coś uzyskać, tylko są nastawione na to, żeby nie było porozumienia – ocenił szef Komitetu Stałego Rady Ministrów. Dodał też: „Nie sądzę, abyśmy mogli mówić o tym, że tego typu żądania, które są formułowane, mogły być uwzględnione. One w takiej wysokości na pewno uwzględnione nie będą”.

Ustalmy jedno: pan Broniarz jest szefem Związku Nauczycielstwa Polskiego. Żądanie podwyżki jest żądaniem ZNP, a nie „żądaniem, które formułuje pan Broniarz”.

Władze związku wybierają sami nauczyciele-związkowcy, a nie rząd. Pan Broniarz jest ich reprezentantem i nie wyraża oczekiwań rządu, a żądania nauczycieli. A te są jednoznaczne i mają 80-90 proc. poparcie.