„Nie będziemy proponować żadnego budżetu dla eurolandu. Nie chcemy Europy różnych prędkości” – powiedział goszczący w Warszawie komisarz Unii Europejskiej ds. budżetu i zasobów ludzkich, Guenther Oettinger. Na wspólnym spotkaniu sejmowych komisji ds. UE oraz finansów publicznych Oettinger zapewnił:
„Chcemy mieć budżet 27 krajów, w którym będą zawarte interesy wszystkich państw UE” oraz: „Musimy się integrować”.
Komisarz ds. budżetu przyjechał do Polski w niespełna dwa tygodnie po przyjęciu takiego właśnie stanowiska przez Parlament Europejski. To bardzo ważne słowa, gdyż od jakiegoś czasu do opinii publicznej docierały różne pomysły, by wysokość przyszłych dopłat dla poszczególnych państw Unii uzależnić od stanu praworządności w każdym z nich i od skłonności każdego z osobna do przestrzegania unijnej polityki imigracyjnej. Już na starcie stawiałoby to Polskę, ale nie tylko, w niekorzystnej sytuacji. W efekcie zaś sprowadzałoby się do swoistego „karania” obywateli poszczególnych państw za politykę ich rządów.
Takie właśnie stanowisko zajęła grupa europosłów SLD i spowodowała, że stało się ono stanowiskiem całego Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów. Dzięki temu druga co do wielkości frakcja w Parlamencie Europejskim głosowała przeciwko jakiemukolwiek wiązaniu wysokości dopłat z czymś, co może podlegać intencjonalnym ocenom.
Nasza frakcja opowiedziała się za znalezieniem balansu między rysującymi się na unijnym horyzoncie nowymi wydatkami (np. wspólna obronność), a dalszym, niezbędnym dla wspólnego rozwoju, doganianiem przez kraje słabsze krajów bogatszych, czemu tak dobrze służą dotychczasowa polityka spójności i polityka rolna.
Ostatecznie Parlament Europejski w pełni podzielił nasze stanowisko.