Praworządność wraca na europejską wokandę

Wybory i po wyborach. Wakacje i po wakacjach – Parlament Europejski wraca do pracy! A jedną z najważniejszych jest praca nad nową perspektywą finansową na lata 2021-2027, czyli nad nowym budżetem Unii Europejskiej. Jak wiadomo wszystko wskazuje na to, że tym razem płatności na rzecz poszczególnych krajów nie tylko będą ograniczone w porównaniu z poprzednią perspektywą finansową, ale będą też powiązane z oceną przestrzegania unijnych zasad praworządności. Rzecz ma swój początek w minionej kadencji, kiedy, jak wiadomo, doszło do pierwszego w dziejach zastosowania Art. 7 Traktatu Europejskiego – wpierw wobec Polski, a potem także wobec Węgier. Otóż odchodząca Komisja Europejska po długich deliberacjach uznała, że zarówno w Polsce jak i na Węgrzech respektowanie zasad praworządności obowiązujących w Unii Europejskiej – ów prawny fundament związku demokratycznych państw – budzi poważne i uzasadnione wątpliwości.

Antti Rinne, premier Finlandii sprawującej przez najbliższe pół roku przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej, od początku zabrał się za ten problem.

– Wygląda na to, zakomunikował, że wszystkie kraje Unii Europejskiej są gotowe zaakceptować powiązanie unijnego finansowania z przestrzeganiem rządów prawa…

Było to jednak kilka dni temu. Zapytany wówczas, co na ten temat mówią główni „bohaterowie” tego europejskiego zmartwienia powiedział, że żadne państwo członkowskie, przynajmniej nie wprost, nie sprzeciwia się tej zasadzie. Minęło jednak kilka dni i ten optymizm jak się zdaje został jednak zakłócony. Premier Antti Rinne spotkał się mianowicie z premierem Węgier, Victorem Orbanem i nie usłyszał bezkrytycznej gotowości do przyjęcia zasady powiązania wypłat z praworządnością.

Viktor Orban stwierdził, że Węgry rozważą tę kwestię, gdy poznają konkretną propozycję. A tej, jak dotąd nie ma – co jest prawdą. Nadto Orban stwierdził, że:

– Lepiej, żebyśmy nie doszli w Europie do takiego stanu, w którym jakiś premier czy dygnitarz odwiedza inny kraj unijny, by zmywać głowę jego władzom w sprawie praworządności, bo wtedy będziemy mieć wiele różnych rzeczy, ale na pewno nie europejską jedność. Praworządność nie jest na Węgrzech kwestią prawną, to kwestia honoru. Ci, którzy ją kwestionują, podważają nasz honor. Radzę, by dobrze to przemyśleć, dodał.

Grubo – można powiedzieć. Niemniej można też dodać – mało merytorycznie. Honorem jest dotrzymywać umów, a te są jednakie dla wszystkich i były jednakie w momencie podpisywania Traktatu Europejskiego. A jeśli jakaś demokratycznie wybrana władza kraju członkowskiego chce zmieniać prawo krajowe, to też zgodnie z prawem europejskim, a nie tylko w zgodzie z wyobrażeniami o prawie jakiejś krajowej ekipy politycznej.

Szef fińskiej prezydencji Antti Rinne oświadczył więc w odpowiedzi Victorowi Orbanowi, że do oceny stanu rzeczy w każdym z krajów z osobna są potrzebne wyważone, czytelne pod względem prawnym instrumenty.

Podzielam ten pogląd. Takie czytelne instrumenty prawne winny w praktyce zapewniać równe traktowanie wszystkich państw i nie stwarzanie w żadnym przypadku cienia podejrzenia, że jedne są przeciwko drugim, że są równi i równiejsi.

Po wtóre owe reguły winny być tak skonstruowane, żeby w ich wyniku nie doznały uszczerbku interesy społeczeństwa kraju, wobec którego zastosowane byłoby podobne działanie. Cóż bowiem polski rolnik jest winien temu, że PiS uznało, iż Krajową Radę Sądowniczą będą powoływali politycy – w większości reprezentujący partię rządzącą i jej wyobrażenia o praworządności.

To jest rzeczywiście delikatna sprawa, wymagając wielkiego namysłu. Niestety, jeśli mam być szczery – na razie nie widzę tego. Mam podejrzenie, że władze PiS wyznają zasadę, że jakoś to będzie i że nie będzie tak źle. Po raz kolejny więc ostrzegam – w kwestii przestrzegania unijnych reguł praworządności, w kwestii rozumienia istoty państwa  prawnego, Unia pozostanie nieugięta. Bez wolnych sądów, bez trójpodziału władzy, bez wolnych mediów i prawa obywateli do swobodnego wyrażania swych poglądów, karta członkowska UE może być zawieszona, a na koncie – choćby wspomnianych rolników – szybko pojawi się debet.