O takim sezonie marzą wszyscy budowlańcy świata. No, bo kiedy rozwijać robotę na pełnym froncie, jak nie podczas takiego lata, jak teraz. Tymczasem coraz częściej dowiadujemy się, że zrywane są umowy na budowę dróg ekspresowych i autostrad, w związku z czym powstają liczne opóźnienia tych inwestycji. Doszło do tego np. na S3 w rejonie Polkowic, na A1 wokół Częstochowy, na zakopiance (S7) koło Rabki, na tej samej S7 od Jędrzejowa do Chęcin, poważnie opóźniony jest odcinek S5 z Poznania do Wronczyna. GDDKiA tłumaczy zrywanie umów z wykonawcami niemożliwymi do zaakceptowania opóźnieniami i zaległościami wobec podwykonawców. Wykonawcy z kolei (dotyczy to głównie firm włoskich) mówią o nieopłacalności kontraktów z powodu bardzo dużego wzrostu cen surowców, kosztów pracy, energii…
Racje są podzielone, konflikt narasta, ale budować trzeba! To jest główny cel zarówno dla kraju jak dla UE, która przecież finansowo partycypuje w tych inwestycjach i to w bardzo poważnym zakresie. Kiedy takie inwestycje mają nadganiać kalendarz, kiedy mogą być najbardziej efektywne, jak nie podczas lata, zwłaszcza tak ciepłego jak tegoroczne, czerwcowe? Rynek rynkiem – wiadomo, każdy dba o swój interes, ale państwowy inwestor ma dbać przede wszystkim o podstawowy interes obywateli i gospodarki – dróg ma przybywać. Zastój, przestój, to nikogo nie interesuje.
Warto też pamiętać, że niewykorzystane fundusze europejskie trzeba zwracać, więc ta zabawa grozi nie tylko konsekwencjami gospodarczymi, ale i finansowymi.