Od kilku dni wiemy, że Niemcy i Francja porozumiały się w sprawie uruchomienia kolejnego, tym razem 500-miliardowego funduszu na zwalczanie gospodarczych skutków pandemii. Warto więc przypomnieć, jak niewiele brakowało, żebyśmy i my mogli być uczestnikiem takiego porozumienia, a przynajmniej, że mielibyśmy na to szansę.
Podczas niedawnej wizyty w Warszawie prezydent Francji sugerował, że Polska w ramach TOP 5 – największych europejskich państw, mogłaby zająć miejsce po Wlk. Brytanii. Były też zachęcające gesty ze strony kanclerz Merkel i przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, która objęła tę funkcję nie bez aktywnej roli Polski. Ursula von der Leyen, jak się wydaje, gotowa jest podejmować wysiłki, by Polska wróciła na swoje miejsce w UE – nawet jeszcze, po Brexicie, wzmocnione. Tymczasem oczekiwanej reakcji z naszej strony nie było. Stanęliśmy na peronie z boku. Teraz okazuje się, że w szykującym się do przyspieszenia unijnym pociągu – zwłaszcza w jego części ekspresowej, czyli w strefie euro – pojawiają się coraz to nowe pomysły na ożywienie gospodarki. Kluczem do sukcesu Unii jest uniknięcie bezrobocia, zachowanie przemysłu, usług, życia gospodarczego i tego wszystkiego, co łączy a nie dzieli. Od tego bowiem zależy satysfakcja obywateli Unii, ich bezpieczeństwo socjalne i dobrobyt. Kontestując takie inicjatywy ani się obejrzymy, jak na peronie zostaniemy sami.
500 mld. Euro, o których się teraz mówi, to najnowsze, ale na pewno nie ostatnie ogniwo w łańcuchu inicjatyw antykryzysowych. Najpierw było 37 mld. Euro dla wszystkich państw, potem było 300 mld. też dla wszystkich, jest także oczekiwanie Parlamentu Europejskiego na konkretyzację inicjatywy Europejskiego Banku Centralnego opiewającą na 2 biliony(!) Euro, które miałby być wpompowane w unijną gospodarkę, całkowicie ją przebudowując.
Wydaje się, że inicjatywa prezydenta Macrona i kanclerz Merkel będzie zmaterializowana szybko. Na razie znamy ją jako inicjatywę tych dwóch państw, ale zapewne objęte nią zostaną także pozostałe. Na jakich warunkach, to się okaże. Jedno można powiedzieć na pewno – Niemcy zrobią wszystko, co będzie dobre dla ich gospodarki, a przy okazji dla gospodarki europejskiej. Gdybyśmy byli w tym towarzystwie, na dodatek, gdybyśmy byli aktywni i kreatywni, odwrócilibyśmy myślenie – zrobić wszystko, co jest dobre dla gospodarki europejskiej, a więc także dla niemieckiej. Gdybyśmy nadal byli aktywnym członkiem Trójkąta Weimarskiego, nasza pozycja byłaby znacznie mocniejsza. Prezydent Macron będąc w Warszawie, zachęcał nas do tego, proponował ożywienie Trójkąta Weimarskiego – inicjatywy bardzo ważnej dla Europy i dla nas, podkreślał, że Francję i Polskę łączą silne i długie wspólne tradycje. Niestety jego propozycję dumnie przemilczeliśmy.